Na początku było trochę nerwowo: spięcie w hotelu, poszukiwanie leku na gardło (nawiasem mówiąc ciekawe, czy ktoś rozpoznał artystę w aptece przy ul.Piłsudskiego),wątpliwości co do tatara dostarczonego przez firmę cateringową… Potem wszystko się ułożyło: tabletki zostały zakupione, z tatara gitarzyści usmażyli w naszej kuchni smaczne klopsiki a w końcu cały zespół muzykował (na 6 rąk !) na pianinie w naszym klubie.
Kilka minut po osiemnastej zaczęło się: w sali widowiskowej OOK zajęte wszystkie miejsca, na scenie artyści, światła wydobywają tylko ich kontury tworząc osobny spektakl. Pierwsza piosenka to „Niby nic” z debiutanckiego albumu „Bumerang”, potem przychodzą kolejne : z nowej i starej płyty. Skupienie, brak niepotrzebnych słów, doskonałe brzmienie i …. wzruszenie publiczności. Po dwóch godzinach światła się zapalają i Kortez z małomównego introwertycznego artysty przeradza się w kumpla-gadułę, który chętnie pozuje do zdjęć, podpisuje płyty, nie stroni od żartów.
Spotkanie z fanami trwało prawie półtorej godziny.Fani Korteza byli usatysfakcjonowani pod każdym względem.