Przed koncertem Grażyny Łobaszewskiej pojawiały się różne głosy. Obok wyrazów zachwytu i zadowolenia z jej wizyty w naszym mieście padały pytania, czy aby koncert nie będzie zbyt melancholijny; niektórzy wyrażali też zdziwienie, że artystka jest jeszcze aktywna, bo przecież rzadko się ją widuje i słyszy w popularnych mediach.
Przeszło półtoragodzinne spotkanie z piosenkarką pokazało, że wszelkie wątpliwości były nieuzasadnione. Byliśmy świadkami wydarzenia artystycznego najwyższej rangi.
Na taką ocenę składa się kilka czynników :
Po pierwsze repertuar : Usłyszeliśmy kilka wielkich przebojów Łobaszewskiej(„Czas nas uczy pogody”, „Brzydcy”) były utwory Czesława Niemena („Nim przyjdzie wiosna”, „Jednego serca”) a także piosenki z ostatniej płyty pani Grażyny, „Przepływamy” z r.2012.
Po drugie interpretacja: Grazyna Łobaszewska nie przypadkiem nazywana jest „Najczarniejszą z białych kobiet”. Jej soulowe inklinacje połączone z lekkością i umiejętnością budowania nastroju zachwycały.
Po trzecie aranżacja: Ci, którzy pamiętają Łobaszewską tylko z lat osiemdziesiątych musieli być zaskoczeni. Dzięki towarzyszącemu wokalistce zespołowi Ajagore jej piosenki uzyskały nowoczesne, bardziej gitarowe, chwilami nieomal rockowe brzmienie.
Po czwarte kontakt z publicznością: pani Grażyna nie kokietuje publiczności, nie opowiada w czasie koncertu anegdot a jednak ujmuje widzów. A to dzięki skromności, prostocie i autentyczności przekazu.
Jedna z piosenek gdańskiej artystki nosi tytuł „Celebruję każdy dzień”. Obornicki koncert pokazał, że ciągle cieszy się wykonywaniem muzyki i potrafi celebrować spotkania ze swoimi fanami.