„Już szron na głowie…” to miało być motto koncertu Jubileuszowego Lecha Farona, na głowę wchodzącego na scenę artysty posypał się jednak grad serpentyn i confetti. Jubilat przyjął to z godnością i przystąpił do wykonywania tych utworów, z których publiczność pamięta go najlepiej. Był więc m.in.”Czarny Ali Baba”, było „Bądź moim natchnieniem”, śpiewane jeszcze w czasach „Ubogich Krewnych” W maleńkiej chatce przy ruczaju”. Nie zabrakło brawurowego „Acapulco” wykonanego w duecie z Marcinem Samolczykiem. Było też wzruszające „My Way” zaśpiewane z Łukaszem Bólem i Szymonem Brzezińskim, finałowe „Ale to już było” i kolęda na bis.
A do tego prezentacje przyjaciół Janka Zielińskiego, Haliny Benedyk, Urszuli Lidwin i wielu innych. Całość zwieńczyły kwiaty, życzenia i tort z podobizną jubilata.